Lubię pisać. To ja piszę do Was w naszych mediach społecznościowych. To ja piszę teksty na etykiety lawendowych produktów. Obie te formy mają swoje ograniczenia dlatego bardzo się cieszę, że startujemy z blogiem Dworzysk. Będzie więcej znaków, miejsca. Będzie też więcej swobody do wyrażania myśli. Blog od czasu do czasu będzie bardziej osobisty. Mam nadzieję, że stworzę taki nasz firmowy pamiętnik. W planach mam pisanie o lawendzie, uprawie, produktach ale chcę też przemycić trochę kulis prowadzenia firmy i naszego życia blisko przyrody. Żeby początek był początkiem podzielę się z Wami historią o tym, jak to wszystko się zaczęło. Początków jest kilka, w Dworzysku 10 lat temu, w moich marzeniach dużo, dużo wcześniej.
Zaczęło się tak…
10 lat temu o tej porze głównie czytałam. Chłonęłam wszystkie informacje o uprawie lawendy, które wpadały w moje ręce. Tamtej zimy zapadła decyzja, że zakładamy lawendowe pole. Zioła lubię od zawsze, a kwiaty jeszcze bardziej. Zwłaszcza te niebieskie i fioletowe, ale nie żebym była zakochana w lawendzie, czy podekscytowana pomysłem uprawy czegokolwiek. Chciałam pracować w branży turystycznej, prowadzić pensjonat. Lawendę przyjęliśmy jako znak rozpoznawczy dla bliżej nieokreślonego pomysłu na biznes turystyczny w naszych głowach. Fascynacja i miłość do tej rośliny przyszła później. Szacunek i cierpliwość do uprawy pojawiły się po pierwszej zimie, kiedy 70% naszych sadzonek wymarzło. Na początku moją najgłębszą i największą motywacją do założenia pola było spełnienie marzenia o zamieszkaniu blisko przyrody.
Odkąd w drugiej klasie szkoły podstawowej przeczytałam „Dzieci z Bullerbyn” wizja mieszkania na łonie natury mnie nie opuszczała. Od zawsze w wolne dni jeździłam z dziadkami do Supraśla, wiele wakacji spędziłam w Lipowym Moście. Puszcza Knyszyńska to moje miejsce na ziemi.
Wspólne plany Dworzysk
Ja i Grześ poznaliśmy się w harcerstwie. Zgadnijcie gdzie spędzaliśmy czas. Tak, zbiórki i biwaki bardzo często odbywały się w puszczy. Nasi sąsiedzi z Dworzyska uczą się dzisiaj w szkole podstawowej, do której kiedyś jeździliśmy na zimowiska. Życie zatacza zaskakujące koła. Wyrośliśmy z harcerskich mundurów i przyszedł czas szukania swojego miejsca. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy w lesie, snuliśmy wizję tego gdzie będziemy mieszkać, jak będzie wyglądać nasze życie. Po drodze było kilka miejsc, wszystkie w Puszczy Knyszyńskiej, był też pomysł wyprowadzenia się do Warszawy. Kręciliśmy się z naszymi pomysłami, aż nasza bliska znajoma powiedziała, że szuka kogoś kto zajmie się siedliskiem w okolicach Czarnej Białostockiej. Pojechaliśmy, obejrzeliśmy i zostaliśmy. Tak trafiliśmy do Dworzyska. Ciąg dalszy tej historii widzicie dzisiaj w naszej firmie. Na blogu Dworzysk pokażemy Wam więcej wątków i szczegółów tej opowieści.
Cała ta droga, wszystkie rozmowy i historie są w naszych produktach. To między innymi tę nostalgię i sentymenty zamykamy w puszkach herbat i kosmetykach. Dzieci były z Bullerbyn. Od dawna czekałam na to skąd będzie Ula. I wiecie skąd jest dzisiaj? Ula jest z Dworzyska.
Blog Dworzysk start.
Ula z Dworzyska